Nie wiedziałam co zrobić. Jak ja wytrzymam mieszkając na przeciwko Biebera? A co jeśli będziemy w tej samej klasie? Przecież jesteśmy w tym samym wieku. Muszę przestać o tym myśleć. Trzeba zająć się czymś innym. Pozbierałam się i poszłam do pokoju Sam.
-Hej. Jak ci się tutaj podoba? - zapytałam się jej
-Tu jest najlepiej! Nigdy nie miałam takiego pokoju! - odpowiedziała zafascynowana
-A co ty na to żeby poznać trochę okolicę?
-No pewnie! I weźmy jeszcze ze sobą Katie, żeby ciocia z wujkiem mogli odpocząć. - zaproponowała Sam
-No to idziemy.
Zeszłyśmy po schodach na dół. Po drodze zabrałyśmy moją siostrę. Poinformowałyśmy rodziców, że wychodzimy zwiedzić okolicę i wyszłyśmy. Po drodze do parku obgadywałyśmy chyba każdy dom po kolei. Bawiłyśmy się naprawdę świetnie, aż do chwili kiedy Katie zobaczyła w oddali Biebera.
-Dziewczyny patrzcie! - pokazała palcem na osobę w dali - To Justin!
-Co? Jak to? Co on tu robi? - pytała zszokowana Sam. Ja już wiedziałam odkąd weszłam do swojego pokoju, że on tutaj jest. Chwilę po tym zorientowałam się, że mojej siostry nie ma w pobliżu. Zaczęłam szukać jej wzrokiem. Nie trudno było się domyśleć gdzie ona się znajduje. Była koło Justina. Podeszłam do nich.
-Hej - przywitał się. Spojrzałam w jego oczy. Cała nienawiść do niego tak jakby znikła. Coś się dzieje - czuję to. Już sama nie wiem co o tym myśleć. Zaczynam się zastanawiać czy ja rzeczywiście go nie lubię, czy to jest tylko przykrywka moich uczuć. Chyba zaczynam go powoli lubić, chociaż jak można polubić osobę, której się nie zna?
-Hej - odpowiedziałam mu z uśmiechem. Odwdzięczył mi się jeszcze większym uśmiechem.
-Co wy tu robicie? - zapytał
-Właśnie dzisiaj się przeprowadziliśmy- odpowiedziała mu Sam
-O to super! A wiecie do jakiej szkoły będziecie chodzić? Może będziemy chodzić do tej samej?
-Rodzice wspominali nam coś o jakimś Stratford High School. - odpowiedziałam
-To chodzimy do tej samej! Już nie mogę się doczekać! - z entuzjazmem poinformował nas Justin. No to się wpakowałam. Ja i on w tej samej szkole. Jak jeszcze na dodatek okaże się w poniedziałek, że jesteśmy w tej samej klasie to się zapadnę pod ziemię. Nikt nie da rady mnie wyciągnąć.
~~~~~~
Zgodzie z obietnicą, że jak będzie 5 komentarzy to dodam rozdział - dodałam go. Jeżeli chcecie dowiedzieć się co będzie dalej, również musi być pod tym postem 5 komentarzy. ZAPRASZAM :)
Ale kosmos!
will u always be there?
wtorek, 11 czerwca 2013
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Belieber 4ever
Zakochałam się w nim, w jego głosie, w jego oczach, uśmiechu. On jest idealny. Zawsze będę przy nim - nie ważne co by się działo. FOREVER
piątek, 7 czerwca 2013
Rozdział 6
-Jak to przeprowadzamy się?! - byłam sfrustrowana
-Normalnie. Jak byłyście na koncercie znaleźliśmy piękny domek. Już od dawna planowaliiśmy przeprowadzkę. - powiedział Tom
-A co ze szkołą? Mam zostawić tutaj wszystkich znajomych? Mam zostawić tu wszystkie moje wspomnienia? Mieszkam tu od uwodzenia, a teraz mam się przeprowadzać? - od zawsze stawiałam na swoim. Jak się ze mną zacznie to może być ciężko wygrać, lecz wiedziałam, że tutaj nie mam szans.
-Wszystko jest już załatwione. Za tydzień się wyprowadzamy, a za dwa zaczynacie szkołę w nowym mieście. Mamy nadzieję, że wam się spodoba.
-My też. - odpowiedziała Sam. Moja mama traktuję Samanthę. Mieszka u nas odkąd jej rodzice zginęli w wypadku, czyli ponad 3 lata.
Ten tydzień minął strasznie szybko i monotonnie. Codziennie chodziłam do szkoły, a jak wracałam do domu od razu brałam się za pakowanie. I tak przyszła sobota. Już jutro wyjeżdżamy. Boję się, ale staram się być dobrej myśli. W sumie to nie ma się co użalać, raz się żyje - prawda?
Rano, kiedy wstałam od razu wiedziałam, że dzisiaj będzie szalony dzień. Większość rzeczy już jest w nowym domu. Teraz trzeba się wziąć za takie małe, podręczne. Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki. Umyłam się i ogólnie ogarnęłam. Byłam strasznie głodna, poszłam do kuchni zjeść śniadanie. W kuchni już byli wszyscy i smacznie zajadali. Nawet śniadanie już na mnie czekało. Ze wszystkimi się grzecznie przywitałam. Oni odpowiedzieli mi tym samym
-Wszyscy już zapakowani? - zapytała mama
-No chyba tak. Jeszcze trzeba tylko zapakować rzeczy do samochodu i możemy jechać, tak myślę. - odpowiedziała z uśmiechem moja przyjaciółka.
Po śniadaniu, zgodnie z tym co powiedziałam Sam, zapakowaliśmy się i wyjechaliśmy. Od razu zrobiło mi się troszkę smutno, bo wiedziałam, że już tutaj nie wrócę. Nie w najbliższym czasie. Teraz czeka mnie sześciogodzinna droga do nowego domu. Jak zwykle zasnęłam. Dojechaliśmy. Przez szybę widziałam duże, piękne i zadbane domy. Zatrzymaliśmy się. Nasz nowy dom był przepiękny, z dużym zadbanym ogródkiem. Domyśliłam się, że nie kosztował mało. Kiedy weszliśmy do środka, opadła mi szczęka. Wszystko było przepiękne - meble, ściany, dywan - no po prostu wszystko. Nie słuchając nikogo pobiegłam na górę w poszukiwaniu mojego pokoju. Znalazłam, był podpisany. To był najpiękniejszy pokój jaki kiedykolwiek widziałam. Miał podwójne łóżko, beżowe ściany, śliczne meble, garderobę no i co najważniejsze - miałam własną łazienkę, która swoją drogą również była cudowna. Zajrzałam przez okno. Miałam widok na inny domek, który znajdował się po drugiej stronie ulicy, a w oknie stał ON - ten z najpiękniejszymi oczami na świecie.
-----------
UWAGA! Następny rozdział pojawi się dopiero wtedy kiedy będzie pod tym rozdziałem 5 komentarzy - więc do dzieła! Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
-Normalnie. Jak byłyście na koncercie znaleźliśmy piękny domek. Już od dawna planowaliiśmy przeprowadzkę. - powiedział Tom
-A co ze szkołą? Mam zostawić tutaj wszystkich znajomych? Mam zostawić tu wszystkie moje wspomnienia? Mieszkam tu od uwodzenia, a teraz mam się przeprowadzać? - od zawsze stawiałam na swoim. Jak się ze mną zacznie to może być ciężko wygrać, lecz wiedziałam, że tutaj nie mam szans.
-Wszystko jest już załatwione. Za tydzień się wyprowadzamy, a za dwa zaczynacie szkołę w nowym mieście. Mamy nadzieję, że wam się spodoba.
-My też. - odpowiedziała Sam. Moja mama traktuję Samanthę. Mieszka u nas odkąd jej rodzice zginęli w wypadku, czyli ponad 3 lata.
Ten tydzień minął strasznie szybko i monotonnie. Codziennie chodziłam do szkoły, a jak wracałam do domu od razu brałam się za pakowanie. I tak przyszła sobota. Już jutro wyjeżdżamy. Boję się, ale staram się być dobrej myśli. W sumie to nie ma się co użalać, raz się żyje - prawda?
Rano, kiedy wstałam od razu wiedziałam, że dzisiaj będzie szalony dzień. Większość rzeczy już jest w nowym domu. Teraz trzeba się wziąć za takie małe, podręczne. Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki. Umyłam się i ogólnie ogarnęłam. Byłam strasznie głodna, poszłam do kuchni zjeść śniadanie. W kuchni już byli wszyscy i smacznie zajadali. Nawet śniadanie już na mnie czekało. Ze wszystkimi się grzecznie przywitałam. Oni odpowiedzieli mi tym samym
-Wszyscy już zapakowani? - zapytała mama
-No chyba tak. Jeszcze trzeba tylko zapakować rzeczy do samochodu i możemy jechać, tak myślę. - odpowiedziała z uśmiechem moja przyjaciółka.
Po śniadaniu, zgodnie z tym co powiedziałam Sam, zapakowaliśmy się i wyjechaliśmy. Od razu zrobiło mi się troszkę smutno, bo wiedziałam, że już tutaj nie wrócę. Nie w najbliższym czasie. Teraz czeka mnie sześciogodzinna droga do nowego domu. Jak zwykle zasnęłam. Dojechaliśmy. Przez szybę widziałam duże, piękne i zadbane domy. Zatrzymaliśmy się. Nasz nowy dom był przepiękny, z dużym zadbanym ogródkiem. Domyśliłam się, że nie kosztował mało. Kiedy weszliśmy do środka, opadła mi szczęka. Wszystko było przepiękne - meble, ściany, dywan - no po prostu wszystko. Nie słuchając nikogo pobiegłam na górę w poszukiwaniu mojego pokoju. Znalazłam, był podpisany. To był najpiękniejszy pokój jaki kiedykolwiek widziałam. Miał podwójne łóżko, beżowe ściany, śliczne meble, garderobę no i co najważniejsze - miałam własną łazienkę, która swoją drogą również była cudowna. Zajrzałam przez okno. Miałam widok na inny domek, który znajdował się po drugiej stronie ulicy, a w oknie stał ON - ten z najpiękniejszymi oczami na świecie.
-----------
UWAGA! Następny rozdział pojawi się dopiero wtedy kiedy będzie pod tym rozdziałem 5 komentarzy - więc do dzieła! Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
czwartek, 6 czerwca 2013
Rozdział 5
Nie miałam pojęcia co robić. Niby nie lubię Biebera ale jak patrzę na jego piękne brązowe oczy, to czuję się jakby czas stanął w miejscu. Dziwne. Muszę zacząć się kontrolować, bo inaczej nie wiem co z tego wyjdzie. Może kiedyś się do niego przekonam, ale na pewno nie teraz. "Puk, puk" - usłyszałam.
-Proszę. - odezwał się Bieber
-Boże, Emily! Nic ci nie jest? - mama, wuje, Sam i Katie wbiegli do pokoju.
-Nie, wszystko jest ok. - próbowałam ją uspokoić. Kiedy moja siostra to usłyszała, pobiegła szubko do Biebera i poprosiła o zdjęcie, autograf itp.
-Co się stało? - zapytała moja mama
-Źle się poczuła, więc zaprowadziłem ją do tego pokoju i położyłem na kanapie. Nie minęła chwila, a już spala. - odpowiedział Fredo. Swoją drogą, skąd on się tu wziął? A, nieważne. Najważniejsze jest teraz to, żebym była jak najszybciej w domu.
-Widzicie? Wszystko jest w porządku. Chodźmy już.
-No ale Em, tu jest Justin i w ogóle. - naciągała mnie siostra
-Justin na pewno ma teraz ważniejsze sprawy na głowie niż użeranie się z tobą. - wiem , ze jestem wredna, ale niescierpię już ani minuty dłużej z tym chłopakiem.
-No chodźmy, no. - poganiałam moją rodzinę
-Dobra. - odpowiedziała obrażona Katie. Kątem oka spojrzałam na Biebera. Patrzył się na nas z takim jakby smutkiem w oczach? Nie wiem o co mu chodzi. A z resztą, co mnie to obchodzi
-Do widzenia. - wszyscy zgodzie się pożegnali
Szłam jak najszybciej się da. Chciałam być już w samochodzie. Czeka mnie teraz 6-cio godzinna jazda. Mam nadzieję, że szybko zleci. Zasnęłam. Nawet nie zorientowałam się, a już byliśmy w domu.
-No nareszcie. - odetchnęłam z ulgą. Muszę dzisiaj pogadać z Sam na temat jej zachowania podczas koncertu. Zjedliśmy obiad i poszliśmy na obiad. Mieliśmy trochę czasu, bo potem miało być jakieś zebranie na dole w salonie. Ciekawe o co tym razem chodzi? Mam nadzieję, że to nie będzie kolejny koncert Justina Biebera.
-Sam, chodź do mnie. - zawołałam
-Już idę, idę. - usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmowę.
-Ty, co to było na koncercie? Myślałam, że go nie lubisz.
-Ale kogo? Justina? Aaaa... bo to długa historia.
-No to mi ją opowiedz. Nie wiem na co czekasz.
-Pamiętasz ten tydzień kiedy Katie nas męczyła tymi wszystkimi wiadomościami o Justinie? Sama się nim zainteresowałam. Polubiłam go, może nie aż tak bardzo jak ona ale polubiłam.
-Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
-Myślałam, że się na mnie obrazisz.
-Jezu Sam, jestem twoją przyjaciółką, jak mogłabym się na ciebie obrazić?
-No nie wiem, przepraszam.
-Nie masz za co mnie przepraszać. Chodź.
Kiedy się przytulałyśmy, usłyszałyśmy wołanie mamy. Zeszłyśmy na dól. Wszyscy już tam byli.
-Usiądźcie wygodzie. - powiedział wujek
-Co się stało? - zapytałam
-Przeprowadzamy się. - wujek i mama odpowiedzieli w tym samym momencie. Zamurowało mnie. Miałam zostawić tutaj znajomych, szkołę?
-Co?!Gdzie? - zapytałam lekko zbulwersowana zaistniałą sytuacją
-Do Stratford. - odpowiedziała mama.
-------------------
-Proszę. - odezwał się Bieber
-Boże, Emily! Nic ci nie jest? - mama, wuje, Sam i Katie wbiegli do pokoju.
-Nie, wszystko jest ok. - próbowałam ją uspokoić. Kiedy moja siostra to usłyszała, pobiegła szubko do Biebera i poprosiła o zdjęcie, autograf itp.
-Co się stało? - zapytała moja mama
-Źle się poczuła, więc zaprowadziłem ją do tego pokoju i położyłem na kanapie. Nie minęła chwila, a już spala. - odpowiedział Fredo. Swoją drogą, skąd on się tu wziął? A, nieważne. Najważniejsze jest teraz to, żebym była jak najszybciej w domu.
-Widzicie? Wszystko jest w porządku. Chodźmy już.
-No ale Em, tu jest Justin i w ogóle. - naciągała mnie siostra
-Justin na pewno ma teraz ważniejsze sprawy na głowie niż użeranie się z tobą. - wiem , ze jestem wredna, ale niescierpię już ani minuty dłużej z tym chłopakiem.
-No chodźmy, no. - poganiałam moją rodzinę
-Dobra. - odpowiedziała obrażona Katie. Kątem oka spojrzałam na Biebera. Patrzył się na nas z takim jakby smutkiem w oczach? Nie wiem o co mu chodzi. A z resztą, co mnie to obchodzi
-Do widzenia. - wszyscy zgodzie się pożegnali
Szłam jak najszybciej się da. Chciałam być już w samochodzie. Czeka mnie teraz 6-cio godzinna jazda. Mam nadzieję, że szybko zleci. Zasnęłam. Nawet nie zorientowałam się, a już byliśmy w domu.
-No nareszcie. - odetchnęłam z ulgą. Muszę dzisiaj pogadać z Sam na temat jej zachowania podczas koncertu. Zjedliśmy obiad i poszliśmy na obiad. Mieliśmy trochę czasu, bo potem miało być jakieś zebranie na dole w salonie. Ciekawe o co tym razem chodzi? Mam nadzieję, że to nie będzie kolejny koncert Justina Biebera.
-Sam, chodź do mnie. - zawołałam
-Już idę, idę. - usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmowę.
-Ty, co to było na koncercie? Myślałam, że go nie lubisz.
-Ale kogo? Justina? Aaaa... bo to długa historia.
-No to mi ją opowiedz. Nie wiem na co czekasz.
-Pamiętasz ten tydzień kiedy Katie nas męczyła tymi wszystkimi wiadomościami o Justinie? Sama się nim zainteresowałam. Polubiłam go, może nie aż tak bardzo jak ona ale polubiłam.
-Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
-Myślałam, że się na mnie obrazisz.
-Jezu Sam, jestem twoją przyjaciółką, jak mogłabym się na ciebie obrazić?
-No nie wiem, przepraszam.
-Nie masz za co mnie przepraszać. Chodź.
Kiedy się przytulałyśmy, usłyszałyśmy wołanie mamy. Zeszłyśmy na dól. Wszyscy już tam byli.
-Usiądźcie wygodzie. - powiedział wujek
-Co się stało? - zapytałam
-Przeprowadzamy się. - wujek i mama odpowiedzieli w tym samym momencie. Zamurowało mnie. Miałam zostawić tutaj znajomych, szkołę?
-Co?!Gdzie? - zapytałam lekko zbulwersowana zaistniałą sytuacją
-Do Stratford. - odpowiedziała mama.
-------------------
Proszę Was, jeśli czytacie mojego bloga, komentujcie. Chciałabym się dowiedzieć co o nim sądzicie, co mam poprawić, a co jest dobre :)
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Rozdział 4
Stałyśmy za kulisami już od ponad półtorej godziny. Powoli zaczynałam zamulać. Dziewczyny stały jak zahipnotyzowane. No to czeka mnie poważna rozmowa z Sam, bo coś czuję, że ona nie mówi mi całej prawdy. W pewnym momencie podszedł do mnie Fredo.
-Co tak niewyraźnie wyglądasz? - zapytał
-Źle się czuję.- przecież nie powiem mu, że nie lubię Biebera
-Chodź. - wziął mnie za rękę i zaprowadził do tego pomieszczenia, w którym byłyśmy wcześniej.
-Połóż się na tej kanapie. Przykryję cię kocem. - zrobiłam tak jak mówił. -Wygodnie?
-Mhm - to jedyne na co było mnie stać. Widocznie byłam tak bardzo zmęczona, że od razu zasnęłam. Nie wiem jak długo spałam, ale jak otwierałam oczy to widziałam osobę krzątającą się po pokoju. Nie minęło kilka sekund jak znowu zamknęłam oczy. Powoli się przebudzałam. Czułam na policzku czyjąś dłoń. Kiedy otworzyłam już szeroko oczy, ręka odsunęła się, a chłopak odskoczył. Zaczął wpisywać coś w swojego iPhona. To był Bieber.
-Co się dzieje? - zapytałam jeszcze zaspanym głosem
-Zasnęłaś zaraz po tym jak Fredo cię tu przyniósł, a ja skończyłem swój koncert i mam już wolne. - opowiedział mi wszystko. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwdzięczył mi się tym samym. Wydawał się być miły. Mój stosunek do niego powoli zaczynał się zmieniać. Zobaczymy co będzie dalej. Może go polubię? Kto wie?
~~~~oczami Justina~~~~
Kiedy pierwszy raz spojrzałem w jej oczy w moim pokoju, zamarłem. Jej piękne zielone oczy spojrzały się wprost w moje. Chciałem ją bliżej poznać, było w niej coś ciekawego. Te iskierki.
-A ty nie masz koncertu przypadkiem? - zapytała. Od razu wiedziałem, że mnie nie lubi i że trudno będzie ją do siebie przekonać.
-Mam. Za 10 minut muszę być na scenie. Chodźcie za mną. - chciałem żeby były jak najbliżej i czerpały z tego jak najwięcej przyjemności, więc zaproponowałem im widok koncertu zza kulis. Miałem nadzieję, że się im spodoba. Nietypowo zmieniłem nieco repertuar. Zaśpiewałem dodatkowo "Stuck in the moment".
-To dla dziewczyny, którą zobaczyłem całkiem niedawno. - zadedykowałem tą piosenkę Sam.
Koncert się już skończył i poszedłem do swojego pokoju. Na kanapie zobaczyłem dziewczynę. To była Em. Wyglądała tak pięknie. Nie chciałem jej budzić, więc robiłem wszystko o wiele ciszej niż zawsze. Ogarnąłem się w jakieś 40 minut, po czym usiadłem na kanapie i położyłem jej głowę na moich kolanach. Zacząłem głaskać jej policzek. "Zakochałem się w jej spojrzeniu" - tajemniczo napisałem na Twitterze.
~~~~~~
Przepraszam Was, że tak długo nic nie pisałam, ale wyjechałam i nie miałam na to czasu. Mam nadzieję, ze się na mnie nie obrazicie :)
Na pocieszenie mam dla Was zdjęcie Justina z Believe Tour w Łodzi <3
-Co tak niewyraźnie wyglądasz? - zapytał
-Źle się czuję.- przecież nie powiem mu, że nie lubię Biebera
-Chodź. - wziął mnie za rękę i zaprowadził do tego pomieszczenia, w którym byłyśmy wcześniej.
-Połóż się na tej kanapie. Przykryję cię kocem. - zrobiłam tak jak mówił. -Wygodnie?
-Mhm - to jedyne na co było mnie stać. Widocznie byłam tak bardzo zmęczona, że od razu zasnęłam. Nie wiem jak długo spałam, ale jak otwierałam oczy to widziałam osobę krzątającą się po pokoju. Nie minęło kilka sekund jak znowu zamknęłam oczy. Powoli się przebudzałam. Czułam na policzku czyjąś dłoń. Kiedy otworzyłam już szeroko oczy, ręka odsunęła się, a chłopak odskoczył. Zaczął wpisywać coś w swojego iPhona. To był Bieber.
-Co się dzieje? - zapytałam jeszcze zaspanym głosem
-Zasnęłaś zaraz po tym jak Fredo cię tu przyniósł, a ja skończyłem swój koncert i mam już wolne. - opowiedział mi wszystko. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwdzięczył mi się tym samym. Wydawał się być miły. Mój stosunek do niego powoli zaczynał się zmieniać. Zobaczymy co będzie dalej. Może go polubię? Kto wie?
~~~~oczami Justina~~~~
Kiedy pierwszy raz spojrzałem w jej oczy w moim pokoju, zamarłem. Jej piękne zielone oczy spojrzały się wprost w moje. Chciałem ją bliżej poznać, było w niej coś ciekawego. Te iskierki.
-A ty nie masz koncertu przypadkiem? - zapytała. Od razu wiedziałem, że mnie nie lubi i że trudno będzie ją do siebie przekonać.
-Mam. Za 10 minut muszę być na scenie. Chodźcie za mną. - chciałem żeby były jak najbliżej i czerpały z tego jak najwięcej przyjemności, więc zaproponowałem im widok koncertu zza kulis. Miałem nadzieję, że się im spodoba. Nietypowo zmieniłem nieco repertuar. Zaśpiewałem dodatkowo "Stuck in the moment".
-To dla dziewczyny, którą zobaczyłem całkiem niedawno. - zadedykowałem tą piosenkę Sam.
Koncert się już skończył i poszedłem do swojego pokoju. Na kanapie zobaczyłem dziewczynę. To była Em. Wyglądała tak pięknie. Nie chciałem jej budzić, więc robiłem wszystko o wiele ciszej niż zawsze. Ogarnąłem się w jakieś 40 minut, po czym usiadłem na kanapie i położyłem jej głowę na moich kolanach. Zacząłem głaskać jej policzek. "Zakochałem się w jej spojrzeniu" - tajemniczo napisałem na Twitterze.
~~~~~~
Przepraszam Was, że tak długo nic nie pisałam, ale wyjechałam i nie miałam na to czasu. Mam nadzieję, ze się na mnie nie obrazicie :)
Na pocieszenie mam dla Was zdjęcie Justina z Believe Tour w Łodzi <3
czwartek, 30 maja 2013
Rozdział 3
Następny rozdział będzie dopiero prawdopodobnie w niedzielę :)
Od 10 min próbowałyśmy wytłumaczyć ochronie, że kupiłyśmy bilet ale zostawiłyśmy go w domu. Oni nawet nie chcieli nas słuchać. Pociągnęli nas za ramie i wyrzucili za drzwi.
-Co teraz? - zapytała się zapłakana Katie
-Poczekaj coś się wymyśli. Nie martw się. Wejdziemy na koncert. -próbowałam podnieść na duchu siostrę. Mimo że czasem doprowadzała mnie do furii, kochałam ją i nie chciałam żeby była smutna. Wszyscy już weszli, Katie płakała, a my nadal nie wiedziałyśmy co zrobić. W pewnym momencie przyszedł do nas jakiś chłopak. Miał ciemniejszą karnacje i był średniego wzrostu.
-Co się stało dziewczyny?-zapytał się nas
-No bo, bo, bo... - moja młodsza siostra była zbyt zapłakana żeby cokolwiek mówić
-Zapomniałyśmy z domu biletu, a mieszkamy ponad 600 km stąd. Moja siostra jest chyba największą fanką Justina Biebera, dlatego się tak zachowuje - wytłumaczyłam mu
-Chodźcie ze mną dziewczyny.- oznajmił nam Alfredo. O jego imieniu dowiedziałam się od Sam. Swoją drogą skąd ona to wiedziała?
Poszłyśmy za nim. Weszłyśmy na arenę jakimś tylnym wejściem. Fredo prowadził nas pustymi korytarzami.
-Gdzie idziemy? - zapytałam się trochę poddenerwowana
-Za chwilę się dowiesz - odpowiedział mi tajemniczo
Weszliśmy do pomieszczenia pełnego różnych przedmiotów potrzebnych na koncert. Przy kurtynie stało kilkoro ludzi. Byliśmy za kulisami? Nie, to nie możliwe. On by nas tutaj nie zabrał. Niby z jakiego powodu? Bo Katie jest fanką Biebera? Coś mi tu nie pasowało.
-Chodźcie, chodźcie a nie tak stoicie - powiedział Flores
Po chwili kazał nam usiąść na kanapie i czekać.
-Nie wierzę w to co się dzieje! Ale my mamy farta! - wykrzyczała szeptem moja siostra
-O nie, nie, nie. Ty masz. - poprawiłam ją. Sam cały czas siedziała cicho. O co jej chodzi?
Nagle do pokoju wszedł młody chłopak. Katie od razu dostała zacieszu na twarzy. Myślałam, że wyjdzie z siebie. To na pewno był ten cały Bieber. Nie powiem, był przystojny, ale nie lubię jego muzyki.
-Hej, jestem Justin. A wy? - przywitał się z nami
-Samantha, ale mówią do mnie Sam
-Katie
-Emily - odpowiedziałam znużona. Bieber się cały czas na mnie patrzył. Jakby nie miał nic innego do roboty. - A ty nie masz koncertu przypadkiem? - zapytałam się go myśląc, że wyjdzie i już nigdy nie wróci
-Mam. Za 10 minut muszę być na scenie. Jestem już gotowy. Chodźcie za mną.
I poszłyśmy. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Muszę przyznać jedną rzecz. On ma tak piękne oczy, że mogłabym się w nie patrzeć godzinami, co nie zmienia faktu, że i tak go nie lubię.
-Co teraz? - zapytała się zapłakana Katie
-Poczekaj coś się wymyśli. Nie martw się. Wejdziemy na koncert. -próbowałam podnieść na duchu siostrę. Mimo że czasem doprowadzała mnie do furii, kochałam ją i nie chciałam żeby była smutna. Wszyscy już weszli, Katie płakała, a my nadal nie wiedziałyśmy co zrobić. W pewnym momencie przyszedł do nas jakiś chłopak. Miał ciemniejszą karnacje i był średniego wzrostu.
-Co się stało dziewczyny?-zapytał się nas
-No bo, bo, bo... - moja młodsza siostra była zbyt zapłakana żeby cokolwiek mówić
-Zapomniałyśmy z domu biletu, a mieszkamy ponad 600 km stąd. Moja siostra jest chyba największą fanką Justina Biebera, dlatego się tak zachowuje - wytłumaczyłam mu
-Chodźcie ze mną dziewczyny.- oznajmił nam Alfredo. O jego imieniu dowiedziałam się od Sam. Swoją drogą skąd ona to wiedziała?
Poszłyśmy za nim. Weszłyśmy na arenę jakimś tylnym wejściem. Fredo prowadził nas pustymi korytarzami.
-Gdzie idziemy? - zapytałam się trochę poddenerwowana
-Za chwilę się dowiesz - odpowiedział mi tajemniczo
Weszliśmy do pomieszczenia pełnego różnych przedmiotów potrzebnych na koncert. Przy kurtynie stało kilkoro ludzi. Byliśmy za kulisami? Nie, to nie możliwe. On by nas tutaj nie zabrał. Niby z jakiego powodu? Bo Katie jest fanką Biebera? Coś mi tu nie pasowało.
-Chodźcie, chodźcie a nie tak stoicie - powiedział Flores
Po chwili kazał nam usiąść na kanapie i czekać.
-Nie wierzę w to co się dzieje! Ale my mamy farta! - wykrzyczała szeptem moja siostra
-O nie, nie, nie. Ty masz. - poprawiłam ją. Sam cały czas siedziała cicho. O co jej chodzi?
Nagle do pokoju wszedł młody chłopak. Katie od razu dostała zacieszu na twarzy. Myślałam, że wyjdzie z siebie. To na pewno był ten cały Bieber. Nie powiem, był przystojny, ale nie lubię jego muzyki.
-Hej, jestem Justin. A wy? - przywitał się z nami
-Samantha, ale mówią do mnie Sam
-Katie
-Emily - odpowiedziałam znużona. Bieber się cały czas na mnie patrzył. Jakby nie miał nic innego do roboty. - A ty nie masz koncertu przypadkiem? - zapytałam się go myśląc, że wyjdzie i już nigdy nie wróci
-Mam. Za 10 minut muszę być na scenie. Jestem już gotowy. Chodźcie za mną.
I poszłyśmy. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Muszę przyznać jedną rzecz. On ma tak piękne oczy, że mogłabym się w nie patrzeć godzinami, co nie zmienia faktu, że i tak go nie lubię.
Rozdział 2
Nastał ten dzień. Dzień największej klęski dla mnie i dla mojej przyjaciółki ponieważ musimy iść z moją siostrą na koncert Justina Biebera. Koncert zaczyna się o 19:30 i odbywa się w Stratfordzie- rodzinnym mieście Biebera. Skąd ja to wiem? Przez cały tydzień Katie nawijała mi o nim, śpiewała mi jego piosenki. To jest jedna z niewielu rzeczy, które zapamiętałam. Czułam się jakbym przez cały tydzień była na jego koncercie tylko w o wiele gorszym wykonaniu. Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że przygotowania trwały od samego rana. W sumie nic dziwnego, skoro mamy do przejechania ponad 600 km. Zbliżał się czas wyjazdu.
-Wszystko wzięte? - spytała lekko poddenerwowana siostra
- Ile można się pytać o to samo? Przecież to tylko koncert. - odpowiedziałam jej
- Pytasz się już 7 raz i po raz kolejny odpowiadamy, że wszystko wzięte - moja przyjaciółka już nie wytrzymała
-Spokój dzieci. Chyba nie chcemy takiej atmosfery w tym domu, prawda? - wujek zawsze wie jak nas ogarnąć, tylko że czasami to nie działa.
-No to juz, w drogę. - zasalutowała moja mama
-Jeszcze chwilka! Już - poinformowała nas Katie
Wyjechaliśmy. W samochodzie cały czas leciały piosenki tego gościa. Nie wytrzymałam dłużej niż 4 minuty. Musiałam założyć słuchawki. Dojechaliśmy. Podróż minęła w zaskakująco szybkim tempie. Może to dlatego, że słuchałam swojej muzyki? Pierwsze co zobaczyłam przez okno to tłum wrzeszczących fanek.
-Wychodźcie - rozkazał nam wujek. No i wyszłyśmy. Tam było więcej ludzi niż kiedykolwiek widziałam.
-Które wejście? - zapytała znużona Sam
-21 - odpowiedziała Katie
Wyruszyłyśmy w tamtym kierunku. Przy tym wejściu było chyba najwięcej osób. Nie było żadnej kolejki- każdy stał na każdym i się pchali. Moja siostra też musiała zacząć się pchać, a my razem z nią, bo jakby to było inaczej. Na wejście czekałyśmy dobre półtorej godziny. Otworzyli drzwi. Rozległ się pisk. Wszyscy wykrzykiwali imię Justin. Jakby on nie miał co robić tylko ich słuchać. Dopchałyśmy się na sam początek. Ochrona kazała nam wejść.
-O kurwa, nie mam biletów. - moja siostra po raz pierwszy przeklnęła, a my nie wiedziałyśmy co zrobić. Zaczęła płakać.
-Wszystko wzięte? - spytała lekko poddenerwowana siostra
- Ile można się pytać o to samo? Przecież to tylko koncert. - odpowiedziałam jej
- Pytasz się już 7 raz i po raz kolejny odpowiadamy, że wszystko wzięte - moja przyjaciółka już nie wytrzymała
-Spokój dzieci. Chyba nie chcemy takiej atmosfery w tym domu, prawda? - wujek zawsze wie jak nas ogarnąć, tylko że czasami to nie działa.
-No to juz, w drogę. - zasalutowała moja mama
-Jeszcze chwilka! Już - poinformowała nas Katie
Wyjechaliśmy. W samochodzie cały czas leciały piosenki tego gościa. Nie wytrzymałam dłużej niż 4 minuty. Musiałam założyć słuchawki. Dojechaliśmy. Podróż minęła w zaskakująco szybkim tempie. Może to dlatego, że słuchałam swojej muzyki? Pierwsze co zobaczyłam przez okno to tłum wrzeszczących fanek.
-Wychodźcie - rozkazał nam wujek. No i wyszłyśmy. Tam było więcej ludzi niż kiedykolwiek widziałam.
-Które wejście? - zapytała znużona Sam
-21 - odpowiedziała Katie
Wyruszyłyśmy w tamtym kierunku. Przy tym wejściu było chyba najwięcej osób. Nie było żadnej kolejki- każdy stał na każdym i się pchali. Moja siostra też musiała zacząć się pchać, a my razem z nią, bo jakby to było inaczej. Na wejście czekałyśmy dobre półtorej godziny. Otworzyli drzwi. Rozległ się pisk. Wszyscy wykrzykiwali imię Justin. Jakby on nie miał co robić tylko ich słuchać. Dopchałyśmy się na sam początek. Ochrona kazała nam wejść.
-O kurwa, nie mam biletów. - moja siostra po raz pierwszy przeklnęła, a my nie wiedziałyśmy co zrobić. Zaczęła płakać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)