piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 6

-Jak to przeprowadzamy się?! - byłam sfrustrowana
-Normalnie. Jak byłyście na koncercie znaleźliśmy piękny domek. Już od dawna planowaliiśmy przeprowadzkę. - powiedział Tom
-A co ze szkołą? Mam zostawić tutaj wszystkich znajomych? Mam zostawić tu wszystkie moje wspomnienia? Mieszkam tu od uwodzenia, a teraz mam się przeprowadzać? - od zawsze stawiałam na swoim. Jak się ze mną zacznie to może być ciężko wygrać, lecz wiedziałam, że tutaj nie mam szans.
-Wszystko jest już załatwione. Za tydzień się wyprowadzamy, a za dwa zaczynacie szkołę w nowym mieście. Mamy nadzieję, że wam się spodoba.
-My też. - odpowiedziała Sam. Moja mama traktuję Samanthę. Mieszka u nas odkąd jej rodzice zginęli w wypadku, czyli ponad 3 lata.
Ten tydzień minął strasznie szybko i monotonnie. Codziennie chodziłam do szkoły, a jak wracałam do domu od razu brałam się za pakowanie. I tak przyszła sobota. Już jutro wyjeżdżamy. Boję się, ale staram się być dobrej myśli. W sumie to nie ma się co użalać, raz się żyje - prawda?
Rano, kiedy wstałam od razu wiedziałam, że dzisiaj będzie szalony dzień. Większość rzeczy już jest w nowym domu. Teraz trzeba się wziąć za takie małe, podręczne. Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki. Umyłam się i ogólnie ogarnęłam. Byłam strasznie głodna, poszłam do kuchni zjeść śniadanie. W kuchni już byli wszyscy i smacznie zajadali. Nawet śniadanie już na mnie czekało. Ze wszystkimi się grzecznie przywitałam. Oni odpowiedzieli mi tym samym
-Wszyscy już zapakowani? - zapytała mama
-No chyba tak. Jeszcze trzeba tylko zapakować rzeczy do samochodu i możemy jechać, tak myślę. - odpowiedziała z uśmiechem moja przyjaciółka.
Po śniadaniu, zgodnie z tym co powiedziałam Sam, zapakowaliśmy się i wyjechaliśmy. Od razu zrobiło mi się troszkę smutno, bo wiedziałam, że już tutaj nie wrócę. Nie w najbliższym czasie. Teraz czeka mnie sześciogodzinna droga do nowego domu. Jak zwykle zasnęłam. Dojechaliśmy. Przez szybę widziałam duże, piękne i zadbane domy. Zatrzymaliśmy się. Nasz nowy dom był przepiękny, z dużym zadbanym ogródkiem. Domyśliłam się, że nie kosztował mało. Kiedy weszliśmy do środka, opadła mi szczęka. Wszystko było przepiękne - meble, ściany, dywan - no po prostu wszystko. Nie słuchając nikogo pobiegłam na górę w poszukiwaniu mojego pokoju. Znalazłam, był podpisany. To był najpiękniejszy pokój jaki kiedykolwiek widziałam. Miał podwójne łóżko, beżowe ściany, śliczne meble, garderobę no i co najważniejsze - miałam własną łazienkę, która swoją drogą również była cudowna. Zajrzałam przez okno. Miałam widok na inny domek, który znajdował się po drugiej stronie ulicy, a w oknie stał ON - ten z najpiękniejszymi oczami na świecie.
-----------
UWAGA! Następny rozdział pojawi się dopiero wtedy kiedy będzie pod tym rozdziałem 5 komentarzy - więc do dzieła! Mam nadzieję, że Wam się podoba :)

6 komentarzy: