środa, 29 maja 2013

Rozdział 1

Był piękny majowy poranek. Wiosenne promienie słońca przebijały się przez nie do końca zasłonięte żaluzje.    Rozbrzmiewał radosny ptasi śpiew zwiastujący kolejny wiosenny dzień. Powoli przebudzałam się otwierając oczy gdy nagle usłyszałam pisk.
-Aaaaaaaaaaaaaa! Boże! Boże! Boże! Nie wieżę! - krzyczała moja młodsza siostra, a raczej potwór. Ciekawe co tym razem stało?
-Zamknij się! Normalni ludzie chcą spać!
-Nie uwierzysz! On zagra tutaj koncert! - Katie z hukiem wleciała do mojego pokoju
-Przestań! Wyłaź stąd! Daj człowiekowi pospać w sobotni poranek! - odwarknęłam. 
-Co się tutaj dzieje? - do pokoju weszła moja mama. No to spanie mam już z głowy- pomyślałam
-Ona krzyczy coś o jakimś koncercie. Cholera wie o co chodzi - powiedziałam jeszcze zaspanym głosem
-No bo on mam mieć tutaj koncert! Już za tydzień!
-Ale kto? - zapytałam się bo nie wiem o co chodzi
-Dobra. Pogadamy na dole. Za 15 minut zebranie w salonie. Wszystko wyjaśnimy. - oznajmiła nam mama
Znając moje szczęście okaże się, że to ja będę musiała jechać na ten koncert z tym bachorem. Ygh jak ja tego nienawidzę, ale przynajmniej mam przyjaciółkę, która smacznie sobie śpi w pokoju obok. Muszę do niej iść i ją obudzić. Po chwili przemyśleń właśnie to zrobiłam. Weszłam no jej pokoju.
-Wstawaj rumunie! - krzyknęłam jej do ucha
-Co? Jaki rumunie kurwa? O co chodzi? - jak ja kocham ją wkurzać haha. -No wstawaj bo za 5 minut mamy zebranie rodzinne na dole w salonie. - uświadomiłam jej co się dzieje
-Dobra dobra. Spokojnie. Tylko się ogarnę i już wstaję. A tak na przyszłość, radzę ci nie krzyczeć do mojego ucha. - jakby jej wzrok mógł zabijać, to już dawno wąchałabym kwiatki od spodu.
-No to czekam.
Schodząc po schodach widziałam już mamę, wujka i Katie. Mój tata zmarł kiedy miałam 10 lat. Chociaż minęło już 7 lat to i tak strasznie za nim tęsknię. To właśnie dzięki Tomowi mama wróciła do życia. Strasznie się pokochali. Po 3 latach wzięli ze sobą ślub i są ze sobą bardzo szczęśliwi. 
Dobrze, że mamy duży salon, bo z Sam mogłyśmy się wygodnie rozłożyć na kanapach. 
-No więc o co chodzi? - zapytałam się, bo jak zwykle nie oganiam
-O koncert. Tom załatwił bilety, tylko jest jedno ale. Musisz pojechać ze swoją siostrą. Możesz zabrać ze sobą Samanthę. - poinformowała nas mama. Moja siostra cały czas siedziała z zacieszem na twarzy, jakby ktoś przykleił jej uśmiech kropelką. Tylko ja i moja przyjaciółka siedziałyśmy zakłopotane.
-No ale o czyj koncert chodzi? - zapytała wreszcie Sam
-A to jeszcze nie powiedziałam? O Justina Biebera - powiedziała nam z uśmiechem moja mama
Wujek przez cały czas się patrzył i się nie odzywał. Przecież oni wiedzą, że ani ja ani Sam go nie lubimy. Nie wiem jak można nam zrobić coś takiego?

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny początek . Tylko rada nie pisz coś z typu "haha." W opowiadaniach się tego nie pisze. Ale początkowa fabuła mi się podoba. Opowiadanie samo w sobie jest dobrze napisane :) Trochę się na tym znam bo sama piszę :) Zapraszam do mnie ;) Czekam na następny rozdział. Jeżeli kolejny rozdział będzie jeszcze ciekawszy polece go na blogu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest moje pierwsze. Dziękuję. Postaram się żeby był jeszcze ciekawszy :)

      Usuń
  2. całkiem ciekawe, jak na razie nie wiem czego spodziewać się dalej..

    czekam na nn :P

    OdpowiedzUsuń